Dziś w związku z tym, że żyjemy w pluralizmie wartości, nie mamy takiej łatwości, żeby się zgodzić co do wyznawanych wartości. A co za tym idzie nauczyciel nie tylko stoi przed zadaniem zbudowania swojego autorytetu na podstawie tego, jak pracuje, ale także musi do tego przekonać rodziców i społeczność, w której funkcjonuje.
— Nie zapominajmy, że rolą rodzica jest też bycie mentorem. Oczywiście nie chodzi o to, żeby wpierać dziecku na siłę zainteresowania, ale nie można też oddawać mu pewnych decyzji w pełni. Nie czarujmy się, jeśli spytamy, na jakie zajęcia chce chodzić, to wskaże te, gdzie są koleżanki i koledzy lub te, gdzie "jest fajnie".
Sprawdź jak powiedzieć rodzicom o chłopaku. Pierwszy związek to poważna sprawa. Nie zawsze łatwo jest nam mówić o nim otwarcie, szczególnie gdy chodzi o naszych rodziców. Często wydaje nam się, że mogą oni mieć jakieś zastrzeżenia co do naszego wyboru lub nawet samego faktu posiadania chłopaka. Nierzadko tak właśnie jest.
Każdy ma taki dzień, w którym chciałby zostać w domu, dlatego dzisiaj pokażemy Wam kilka pomysłów na to co zrobić, żeby nie iść do szkoły!NASZ INSTAGRAM: htt
Joanna Apanosowicz-Katłu-bej, psycholog dziecięca: Będzie potrzebna zawsze wtedy, gdy rodzic czuje, że jest taka potrzeba. Jeśli czegoś jest za dużo, nie radzimy sobie z jakimś problemem, nie wiemy, co zrobić, warto porozmawiać ze specjalistą. Czasem takie spotkanie sugeruje rodzicom szkoła lub najbliższe otoczenie.
Symuluj wymioty albo biegunkę. W przypadku drugiej dolegliwości użyj sporej ilości odświeżacza, aby ukryć brzydki (nieistniejący) zapach. Jeśli jesteś dziewczyną, improwizuj symptomy miesiączki. Tata z pewnością nie będzie chciał o tym rozmawiać, a mam okaże zrozumienie, zatem sukces gwarantowany.
nXs3CuY. Pewnie znacie ten rysunek pokazujący jak zmieniła się w ostatnich latach rola rodzica w szkole. I chociaż wiele osób zdecydowanie twierdzi, że powrót do niepodważalnego autorytetu nauczyciela jest odpowiedzią na wszystkie obecne problemy związane z edukacją i wychowaniem młodzieży, mi wydaje się, że żadna z przedstawionych w komiksie sytuacji nie jest dobra. Rolą rodziców w szkole nie jest bowiem ani strach przed nauczycielami i uległość, ani straszenie nauczycieli. Jaka jest więc rola rodzica w szkole? Wydaje mi się, że dobrze obrazuje ją cytat, który znalazłam w książce „Ty, Twoje Dziecko i Szkoła. Znajdź drogę do najlepszej edukacji” (Ken Robinsona i Lou Aronica): „Szkoła Twojego dziecka to wioska, a Ty, mój przyjacielu, jesteś mieszkańcem tej wioski, więc zabieraj się do roboty.” Dlaczego rodzice powinni brać udział w życiu szkoły? Według autorów książki powodów ku temu jest wiele. Przywołują oni wyniki badań przeprowadzonych na Uniwersytecie w Chicago, z których wynika, że „współpraca z rodzicami oraz życzliwe wysłuchanie ich pomysłów i obaw stanowi potężne źródło zmian w szkole. Kiedy szkoły tworzą silne partnerstwa z rodzicami i słuchają życzliwie ich pomysłów i obaw, tworzą lepsze środowisko do nauki dla wszystkich zainteresowanych.” Poza tym „rodzice i organizacje działające w lokalnej społeczności są ważnymi czynnikami wpływającymi na poprawę standardu infrastruktury szkoły, kadry oraz mogą mieć pozytywny wpływ na kształt i treść całego programu nauczania oraz zajęć pozalekcyjnych.” Innym powodem dla którego warto jest się włączyć w pracę szkoły jest to, że „w wielu szkołach brakuje kadry, a nauczyciele i dyrekcja są zbyt zależni od wytycznych stanowych i federalnych i mogą postrzegać Twoje wsparcie jako prawdziwe błogosławieństwo.” Poza tym współpraca rodziców ze szkołą pomaga w budowaniu przyjaznych relacji i środowiska, w którym Twoje dziecko będzie czuło się bezpiecznie. A poczucie bezpieczeństwa jest jedną z tych rzeczy, których mózg potrzebuje do nauki. Dbając o dobre relacje ze szkołą, dbasz więc też o dobrą naukę dla Twojego dziecka. Skoro już ustaliliśmy, że warto się włączyć w życie szkoły, naturalnie pojawia się pytanie – jak to zrobić? Niestety wielu rodzicom wciąż wydaje się, że jedyny sposób to bycie w „trójce klasowej”. A do tego – z wielu powodów – odnoszą się niechętnie: „zgłosiłem się jako skarbnik i prawie każde święto na mojej głowie, od września już tego samego błędu nie popełnię” „Nie próbuje się włączać w życie. Każdy kto jest skarbnikiem itd zawsze po roku rezygnuje . Zbyt duża odpowiedzialność a i tak ciągle ktoś nie zadowolony.” „ Ja jestem w trójce klasowej już 4 rok. Za rok na pierwsze zebranie nie idę, bo już mam dosyć” „U starszej córki czwarty rok jestem w trójce klasowej, u młodszej trzeci. Za każdym razem powtarzam, że nigdy więcej, ale jakoś nie wychodzi. Przez ostatnie 3 dni biegałam za prezentami na koniec roku, dziś zapakowałam w ozdobny papier 21 opakowań ptasiego mleczka, jutro z samego rana odbieram kwiaty z kwiaciarni, a większość rodziców i tak będzie miała pretensje, że zły wybór. Ogólnie kiepska fucha, nie polecam.” To tylko część z wypowiedzi mam, które zapytałam na jednej z facebookowych grup, o to jak włączają się w życie szkoły. I wcale się nie dziwię. Doskonale rozumiem, że praca w „trójce” nie jest dla każdego. Do zarządzania, czy to klasą czy pieniędzmi trzeba mieć pewne umiejętności i predyspozycje i nie każdy musi je mieć. Co więcej – wielu rodziców jasno powiedziało, że nie udzielają się w szkole, bo po prostu nie mają czasu. Wiadomo – trzeba iść do pracy, albo zająć się młodszym dzieckiem w domu, a takie bycie skarbnikiem czy przewodniczącym to zobowiązanie na cały rok i część rodziców boi się je podjąć, bo nie jest pewna, czy uda im się wygospodarować odpowiednią ilość czasu. Bo nawet jeśli zebrań i obowiązków nie jest wcale tak dużo, to jednak wszyscy wiemy, że termin zebrania najczęściej wypada akurat wtedy, kiedy mamy najwięcej na głowie… I co z tym zrobić? Na szczęście bycie w „trójce” to nie jedyna możliwość współpracy ze szkołą. W książce znajdziemy wiele innych pomysłów: czytanie całej klasie, albo grupie dzieci, które potrzebują pomocy w nauce czytania pomoc w jednym z przedmiotów, np. w zajęciach artystycznych lub w pracowni komputerowej zgłoszenie się na ochotnika do opieki nad klasą na wycieczce, dyskotece, wyjściu do kina pomoc w grupach czy klubach zainteresowań dzielenie się swoją specjalistyczną wiedzą i rozmawianie z dziećmi o możliwościach rozwoju zawodowego; wolontariat w szkolnej bibliotece wolontariat w programach sportowych To tylko niektóre wymienione w książce pomysły (zaczerpnięte z angielskojęzycznego artykułu na stronie Pomyślałam jednak, że warto inspiracji poszukać również na naszym polskim gruncie. Dlatego poprosiłam nauczycieli i rodziców na FB o to, by podzielili się przykładami takiej owocnej współpracy na linii rodzic-szkoła. Poniżej znajdziecie listę sprawdzonych sposobów na jak włączyć się w życie szkoły: Udział w wycieczkach Organizowanie zbiórek charytatywnych, np. Szlachetna Paczka, WOŚP Czytanie dzieciom – jednorazowo lub w ramach jakiegoś cyklu zajęć Udział w lekcji, na której rodzice opowiadają dzieciom o swoim zawodzie (może to być w ramach np. lekcji wychowawczych, lub jakichś godzin dodatkowych) Organizowanie teatrzyków: tutaj możliwości jest wiele, rodzice mogą pomóc w przygotowaniu kostiumów, reżyserowaniu, mogą przyjść jako widownia, ale mogą też sami wcielić się w rolę aktorów. Organizowanie festynów, np. z okazji dnia dziecka, dnia sportu czy dnia patrona szkoły. Przy takich imprezach jest sporo do zrobienia – można pomóc przy organizacji czasu, atrakcji(zorganizować mecz, koncert, występ teatrzyku), w opiece nad dziećmi, przy dekoracjach, sprzątaniu, obsłudze grilla czy pieczeniu ciasta, pomóc przewieść potrzebne zakupy, obsługiwać nagłośnienie, zrobić plakaty… Udostępnienie fajnego miejsca na ognisko i pomoc w organizacji Warsztaty, w których rodzice dzielą się własnymi umiejętnościami. Pytani przeze mnie nauczyciele mówili np. o pokazie robienia masła, pierwszej pomocy, gotowania, szycia, sadzenia roślin, nauki gry na instrumencie, programowania, gry w brydża….. Każdy z nas umie coś, czym mógłby się podzielić. Przytoczę wypowiedź jednej z nauczycielek – może ktoś się zainspiruje: „ Mama plastyczka- zaprosiła dzieci na świetne warsztaty do ASP, mama z restauracji- robiła razem z dziećmi zdrowe lody i ogórkową lemoniadę, mama chińskiego pochodzenia przychodziła przez jakiś czas regularnie i prowadziła jakieś podstawy sztuki walki (byliśmy też w chińskiej herbaciarni), mama lekarz zrobiła warsztaty na temat zdrowego żywienia i coś a’ la szpital pluszowego misia, mama księgowa prowadziła zajęcia o oszczędzaniu pieniędzy, mamy z ZUSu prowadziły jakąś grę o przedsiębiorczości. Organizowanie zbiórek na rzeczy potrzebne w szkole. Nauczyciele opisywali np. kiermasz, na który rodzice dostarczali wypieki, a potem dzieci sprzedawały to w szkole, a zarobione pieniądze przeznaczano na to, co akurat było potrzebne. Lekcje na których rodzice opowiadają o swoich sukcesach, niekoniecznie zawodowych Prowadzenie dodatkowych zajęć sportowych Organizacja wycieczki do zakładu pracy Wspólne uroczystości i zabawy z okazji świąt: Wigilia, „Jajeczko”, Andrzejki, Karnawał… Organizowanie koncertów, rajdów rowerowych i innych wydarzeń. Udostępnienie samochodu, żeby przewieść gdzieś dzieci – szczególnie jeśli ktoś ma większy samochód. Pomoc przy odnawianiu szkoły – np. wspólne malowanie sali Fotografowanie imprez szkolnych i klasowych Oczywiście to tylko przykłady. Wszystko zależy przecież od tego jakie mamy możliwości, umiejętności, środki finansowe czy czas. Ale patrząc na tę listę widać chyba, że dla szkoły można zrobić wiele. Wiele z tych pomysłów nie wymaga nawet za dużo czasu. Często są to akcje jednorazowe, nie trzeba się wtedy angażować na cały rok, można coś zrobić wtedy, kiedy akurat mamy więcej czasu. Widać też jasno, że nie tylko bycie w „trójce” może budować nasze dobre relacje ze szkołą. Widać, że rodzice mogą znacznie więcej niż tylko narzekać na to, że w szkole nic nie ma i nic się nie dzieje. Naprawdę można wiele zmienić i jak chyba wszędzie, tak i w tym wypadku. Im więcej włożymy w edukację naszych dzieci, tym więcej później wyjmiemy. Im lepsza będzie szkoła, im ciekawsze zajęcia, im nauczyciele lepiej będą znać i dogadywać się z rodzicami tym lepiej dla edukacji naszych dzieci. Ale pamiętaj! Udział w życiu szkoły to nie ciągłe narzekanie i pretensje do wszystkich wokół. Będąc w szkole Twoje dziecko jest częścią społeczności i o ile potrzeby wszystkich: dzieci, rodziców i nauczycieli, powinny być brane pod uwagę, to jednak nie zawsze da się zrobić wszystko tak jak Ty byś sobie to wyobrażała. Praca nauczyciela i praca dyrektora wiążą się z pewnymi wymaganiami. I chociaż wiele rzeczy warto przedyskutować, zmienić i dostosować do zmieniających się potrzeb, to żądanie, że „ma być tak jak Ty chcesz i już!” raczej nie wpłynie pozytywnie na jakość życia szkoły. Na koniec jeszcze raz polecam książkę „Ty, Twoje Dziecko i Szkoła”. Znajdziecie tam wiele informacji na temat tego, jakie są w ogóle możliwości w edukacji, co możemy zrobić, żeby zmienić system, jak pomóc dzieciom się uczyć, co robić, kiedy pojawiają się problemy itd. itd. Polecam. Pamiętaj, że ja w ten artykuł włożyłam czas i pracę. Jeśli więc Ci się podoba i uważasz, że może się przydać komuś z Twoich znajomych – udostępnij go dalej. Takie udostępnienia i komentarze, to dla mnie znak, że moja praca nie idzie na marne. Jeśli masz do mnie jakieś konkretne pytanie, pisz pod wpisem lub na maila @ Pomogę, na ile będę umiała. A jeśli jesteś na blogu po raz pierwszy – serdecznie zapraszam do zapoznania się z zakładką „Od czego zacząć czytanie bloga?”
Rodzice cieszą się, że ich sześcioletnie dzieci nie będą musiały iść do szkoły. Problem może pojawić się jednak w przedszkolach. Będą one przepełnione. Powrót sześciolatków do przedszkoli - jak zapowiedzieli politycy PiS - będzie to jedna z pier- wszych zmian, jakie wprowadzą po objęciu władzy. Znalazła się ona w tzw. pakiecie ustaw na pierwsze 100 dni rządów. Oznacza to, że wkrótce (od polityków zależy, czy będzie to już ten rok czy kolejny) obowiązek szkolny będzie dotyczył wyłącznie dzieci siedmioletnich. Sześciolatek pójdzie do pierwszej klasy tylko wtedy, gdy zdecydują tak jego mama i tata. Obietnica bardzo podoba się rodzicom maluchów. Cieszą się, że będą mieli wybór. - To odsuwa ode mnie o rok decyzję o tym, do jakiej szkoły pójdzie mój syn oraz czy w ogóle go do niej posłać, czy może zdecydować się na edukację domową - tłumaczy Ewa Bandurska z Poznania, mama 3,5-letniego chłopca. - Dzięki temu mój syn dłużej zostanie w przedszkolu, które jest dla niego miejscem bezpiecznym i w którym dobrze się czuje. Myślę tak nie tylko ja, ale też wszystkie moje koleżanki z Klubu Mam Mamissima. Entuzjazmu, związanego z reformą, nie podzielają dyrektorzy przedszkoli. Jak podkreślają, powrót sześciolatków sprawi, że zabraknie miejsc dla młodszych dzieci. W najgorszej sytuacji będą trzylatki. Według danych GUS, w całej Wielkopolsce dzieci w tym wieku będzie we wrześniu ponad 36,5 tys., a rok później nawet 37 tys. Zgodnie z tzw. ustawą przedszkolną, przyjętą jeszcze za rządów PO, do 2017 r. gminy miały zapewnić miejsce w przedszkolach dla wszystkich dzieci w wieku trzech Obecnie mamy dwie grupy pięciolatków i jedną grupę mieszaną. Jeżeli zmiany wejdą w życie w przyszłym roku i większość sześciolatków zostanie w przedszkolu, nie będę miała naboru. Wolne będzie zaledwie kilka miejsc - przyznaje Edyta Janowska, dyrektorka Przedszkola nr 189 na poznańskim Piątkowie. Podobnie sytuacja wygląda w sąsiednim przedszkolu - nr 190. Tam pięciolatki tworzą trzy pełne grupy - łącznie to około 80 dzieci. - W poprzednich latach były sytuacje, że na liście nieprzyjętych było 30-50 dzieci. W tym roku udało nam się przyjąć wszystkich chętnych. Nikt nie odchodził z płaczem. Gdy do przedszkoli wrócą sześciolatki, powróci problem z brakiem miejsc - przewiduje Zdzisława Rychlewska, dyrektorka Przedszkola nr 190. - Tak naprawdę wiele zależy od rodziców - stwierdza Maria Czubała, dyrektorka poznańskiego Przedszkola nr 86 „Tęczowy Świat”. - Do tej pory podejmowali świadome decyzje, było niewiele odroczeń. Jak będzie w przyszłym roku, trudno powiedzieć. Na razie nie wiemy, co mówić rodzicom. Sami nie mamy informacji, jak to wszystko będzie wyglądać. Tymczasem, musimy to wiedzieć do stycznia - nim rozpocznie się przyjęcia sześciolatków długo przygotowywały się wielkopolskie szkoły. Zainwestowały także w infrastrukturę - wyposażenie sal lekcyjnych, łazienek... - To był proces, który trwał kilka lat - podkreśla Sławomir Stancelewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 17 w Poznaniu. - Myślę, że zakończył się sukcesem, ponieważ rodzice posyłali do pierwszej klasy sześciolatki nawet wtedy, gdy nie było jeszcze takiego w SP 17 jest osiem klas pierwszych. Jeśli jednak większość rodziców zadecyduje o pozostawieniu dziecka w przedszkolu, za rok może to być zaledwie jeden oddział. Będą też małe szkoły, które nie będą miały żadnej pierwszej Pojawia się pytanie, co z nauczycielami - mówi S. Izabeli Lorenz, przewodniczącej Organizacji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, rozwiązaniem problemu mogą być oddziały przedszkolne w szkołach. Nauczyciele wychowania wczesnoszkolnego mogą znaleźć pracę właśnie tam. Walka o sześciolatkiTemat sześciolatków w szko- le przez lata wywoływał kontrowersje. Grupa skupiona wokół Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców o odroczenie obowiązku szkolnego tych dzieci walczyła od 2008 r. Były zbiórki podpisów, obywatelski projekt ustawy, wniosek o referendum... Działania te sprawiły, że wejście reformy w życie odkładano w czasie. W zeszłym roku obowiązkiem szkolnym była objęta połowa rocznika (dzieci urodzone w drugiej poł. 2008 r.), w roku szkolnym 2015/2016 do szkoły poszedł już cały rocznik sześciolatków. Wielu rodziców decydowało się jednak na odroczenie. Wielkopolskie poradnie psychologiczno-pedagogiczne wydały ich ponad 2 Marta Żbikowska
Prawdopodobnie tylko najbardziej nudny i skrupulatny student nigdy nie opuszczał szkoły. Tak, a potem z pewnością chciałem spędzić dzień lub dwa w łóżku, grać na komputerze, a nie siedzieć na nieinteresujących lekcjach. Mokasyci i zupełnie nieodpowiedzialni studenci po prostu opuszczają dom rano, ale nigdy nie docierają do szkoły. W rezultacie rodzice zostają wezwani do szkoły, uczeń zostaje upomniany i poddany specjalnej kontroli. I tylko piśmienne i inteligentne dzieci najpierw nauczą się, jak nie chodzić do szkoły, a następnie zastosować działania w praktyce. Porady są oczywiście szkodliwe i dlatego trzeba z nich korzystać bardzo rzadko, ponieważ nie jest dobrze oszukiwać rodziców. Udawaj, że jesteś chory Tak więc, najprostszy sposób na symulację choroby. Jaki rodzic sprawi, że twoje chore dziecko pójdzie do szkoły? Jeśli twoja mama i tata nie mają wykształcenia medycznego, po prostu powiedz, że masz ból gardła głowa i gorączka. Jest to jeden z najskuteczniejszych sposobów, aby nie chodzić do szkoły. Przynajmniej jeden dzień, ale możesz zostać w domu. Przygotuj się na to, że twoja mama cię zdejmie. mleko z miodem sprawiają, że pocisz się pod kocem i zabraniasz chodzenia. A następnego dnia nie zapomnij powiedzieć, że jesteś lepszy, inaczej lekarz przyjdzie do domu i odkryje oszustwo. Możesz także zasymulować ból zęba, nudności, a nawet wymioty. Najważniejsze jest, aby smutna twarz wyglądała wiarygodnie. Nauczyciel oszustwa Jeśli masz dość sumienia, możesz spróbować oszukać nauczyciela. Na przykład poproś znajomego o napisanie notatki od rodziców. Możesz też poprosić starszą siostrę, aby zadzwoniła do wychowawcy klasy. Pozwól jej powiedzieć, że jesteś chory. Innym sposobem nie chodzenia do szkoły jest poinformowanie nauczyciela o potrzebie wizyty u lekarza, na przykład u dentysty. Włącz fantazję, ale nie przesadzaj. Prospi Świetnym sposobem, aby nie iść na zajęcia, jest przespanie się z nimi. Ustaw stare baterie z budzikiem lub zmień czas w telefonie. Dzieci w wieku szkolnym mają trudności z samodzielnym wstawaniem rano, więc mogą z łatwością zasnąć. Tylko w ten sposób, jak nie iść do szkoły, pomożesz tylko wtedy, gdy idziesz sama, a nie z pomocą twojej matki. Porozmawiaj z rodzicami Najlepszym sposobem, aby pewnego dnia opuścić szkołę, jest porozmawianie z rodzicami. Wytłumacz im, że chcesz trochę odpocząć. Jeśli twoja matka to zrozumie, to pozwoli ci się nie uczyć. Tylko nie okazywaj arogancji. Ta metoda nie działa często. I nie zapomnij dobrze się uczyć, aby rodzice pozwalali tak pilnemu dziecku czasem odpocząć od nudnej szkoły. Ale następnego dnia będziesz musiał zdecydować, co pójść do szkoły. Przez dwa dni z rzędu nikt nie pozwoli jej się uczyć. Idź się uczyć A najlepiej nie oszukiwać nikogo i nie opuszczać zajęć. Wiedza z pewnością przyda ci się w przyszłości, więc nie powinieneś opuszczać szkoły. Jeśli ciągle masz takie myśli: "Nienawidzę szkoły do palenia, itp." - wtedy potrzebujesz pomocy psychologa. Problem musi zostać wytępiony i nie wolno mu od niego uciec. Jeśli coś Cię niepokoi, porozmawiaj z rodzicami, powiedz mi wszystko. Pozwól im pomóc iść do szkoły bez nienawiści.
Kiedy niechęć do szkoły, to nie tylko powód lenistwa… Każda mama małego ucznia z pewnością nie raz usłyszała to oznajmienie padające z ust dziecka. Niechęć do szkoły wyrażana przez dzieci to nie nowość, wystarczy przypomnieć sobie własne dzieciństwo i próby szkolnych uników. Każdemu malcowi ma prawo zdarzyć się chwilowa niechęć do usadzenia w szkolnej ławce będąca wyrazem ucieczki od narzuconego mu obowiązku. Manifest młodzieńczego buntu? Jednorazowy bunt to jeszcze nie kłopot, problem pojawia się wtedy, gdy zdarzenie nie jest już wybrykiem bez precedensu, a każdy poranek przed wyjściem do szkoły staje się drogą przez mękę. Takie zachowanie powinno wzbudzić w rodzicach niepokój, często niechęć dziecka do placówki szkolnej nie jest wcale związana z jej małą atrakcyjnością (nie łudźmy się, że szkoła wygra w starciu z arcyciekawą grą komputerową), lenistwem czy drobnostkami, jak: „wolę bawić się na podwórku, ładna pogoda, pójdę gdy popada deszcz”… Problemy z wyjściem do szkoły mogą mieć o wiele gorsze przyczyny i wcale nie oznaczają, że jesteśmy rodzicami niesfornego leniuszka, któremu tak dobrze w ciepłym łóżku przed telewizorem. Niepokojące sygnały Dziecko rzadko informuje nas, że w jego otoczeniu dzieje się coś złego, nie potrafi mówić o swoich uczuciach i ubierać swoich niepokojów w słowa. Zapewne z jego wypowiedzi nie będzie jasno wynikać, że ma problem a wyjście do szkoły to, aż tak przerażająca perspektywa. Jak rozpoznawać symptomy rosnącej niechęci dziecka do szkoły? Jakie objawy powinny nas zastanowić? Zobacz, czy Twoje dziecko: opuściło się w nauce, jego oceny wyraźnie się pogorszyły, niechętnie odrabia zadania zamknęło się w sobie, po szkole izoluje się od otoczenia zamykając się na długie godziny w pokoju, nie chce rozmawiać reaguje histerycznie przed wyjściem do szkoły, robi się nerwowe opuszcza zajęcia szkolne, wagaruje ma objawy psychosomatyczne: poranne bóle brzucha, wymioty dziecko ucieka się do symulacji choroby, udaje obolałego przedłuża swoją chorobową rekonwalescencję (np. „pracuje” nad gorączką, wymyśla dodatkowe objawy choroby na hasło powrotu do szkoły) jest przygnębione, ma niskie poczucie własnej wartości Bagatelizowanie problemów Dostrzeżenie objawów niechęci do szkoły jest już milowym krokiem w niesieniu na czas pomocy dziecku. Smutnym i niedopuszczalnym jest fakt, że często bagatelizujemy nawet te wypowiedziane wprost problemy dziecka, podchodząc do nich z punktu widzenia doświadczonych wiekiem rodziców – mówiąc mu – „przestań, nie bądź beksa, życie jeszcze cię nauczy, to nie powód do płaczu”. Umniejszamy wagę kłopotów dziecięcych tym samym nie zdając sobie sprawy, że szkoła i relacje z rówieśnikami, to cały świat dziecka. Krucha i niezahartowana odporność psychiczna najmłodszych może złamać się jednym (dla nas może nieistotnym) wydarzeniem. Przyczyny szkolnej awersji Przyczyny szkolnej awersji możemy podzielić na kilka zasadniczych problemów, wśród których wyróżnić można kłopoty pomniejsze z nimi związane. Przede wszystkim główne problemy na tle szkolnym opierają się na linii dziecko – grupa rówieśnicza, dziecko – nauczyciel, dziecko – trudności edukacyjne. I Problemy z rówieśnikami: szkolni dręczyciele a ofiary rówieśniczej tyranii, oczywiście dziecko z awersją do szkoły, to te będące niezawinioną ofiarą lidera grupy, nękane, zmuszane do porzucenia zasad dobrego zachowania (np. wynoszenie z domu pieniędzy) dziecko jest obiektem drwin, ofiarą oszczerczych plotek, dokucza się mu słownie oraz fizycznie, jako „to słabsze” nie potrafi na czas zareagować na zaczepki i tłumi w sobie negatywne uczucia, które później przekładają się na chęć uczenia się w szkole (badania donoszą, że około 10% dzieci w różnym stopniu pada ofiarą szkolnej tyranii ) presja otoczenia, czyli jeśli wszedłeś między wrony… maluch często nie może przyłączyć się do grupy, a wręcz ma zakaz bycia jej członkiem ponieważ uczestnictwo w niej wymaga pewnych niestosownych zachowań, które kłócą się z zachowaniem dziecka wyniesionym z domu (jak używanie niecenzuralnych słów, wagarowanie, pyskówki do nauczycieli, w późniejszym okresie wyjście na papierosa itp…), wykluczone z towarzystwa dziecko ma poczucie beznadziejności sytuacji w jakiej się znajduje: „zawieść rodziców, czy pozostać bez kolegów?” niedopasowanie – dzieci wyrażają głośno swoje uwagi o innych rówieśnikach bez zwrócenia uwagi na krzywdzącą moc swoich drwin, ofiarami słownych zaczepek padają dzieci np. z rozbitej rodziny, o widocznym kalectwie, mówiące niewyraźné, dzieci z biednych rodzin, nieodpowiednio ubrane, o charakterystycznym wyglądzie nie pasującym do reszty grupy II Problem z nauczycielem: Chociaż już dawno zakazana jest przemoc w stosunku do uczniów, niektóre (często te wrażliwe dzieci) boją się nauczyciela, bo: wprowadza stresującą atmosferę, jest zbyt surowy i wymagający, dziecko często będzie histeryzować, że jest nieprzygotowane nie docenia dziecka, może ośmiesza malca na forum klasowym chcą uzyskać jego aprobatę, ale im to nie wychodzi, wzrasta w nich poczucie, że nie są dość dobre nie każdy dotyk jest zły, nie należy też w tej kwestii przesadzać, bo to poważny zarzut, ale zdarzyć się mogą przypadki molestowania dziecka przez nauczyciela; III Problemy z nauką: dziecko nie nadąża za osiągnięciami grupy (wolniej czyta, myli się) nie ma głowy do języków, problemy z arytmetyką – budzi w nim to lęk przed porażką wobec grupy (nie wszystkie dzieci przejmują się tym, ale im bardziej ambitne, tym większy jest to dla niego problem) dysleksja brak zdolności (choćby plastycznych), za które choć raz dostałoby wyższą ocenę Poza tym: – przeprowadzka – lęk związany z zaklimatyzowaniem się w nowym, obcym otoczeniu, dziecko z niskim poczuciem własnej wartości będzie na siłę unikać zmian; Problemy szkolne często wynikają z rosnącej samoświadomości dziecka, które coraz lepiej potrafi ocenić siebie na tle innych i z jego niskiego poczucia własnej wartości, nad którym jako opiekunowie powinniśmy pracować. Jak pomóc dziecku? Przede wszystkim udany powrót w szkolne mury umożliwi zdiagnozowanie, co trapi dziecko i w zależności od tego, jaki będzie problem można podjąć odpowiednie działania. Pomoże na pewno: Rozmowa ze szkolnym wychowawcą Wizyta u pedagoga, szkolnego psychologa Podsunięcie pomysłu o warsztatach psychologicznych dla całej klasy dziecka (np. kilkugodzinne, integracyjne spotkania uczące tolerancji, empatii i wrażliwości na drugiego człowieka) W razie problemów z nauką może będzie koniecznie zapisanie dziecka na zajęcia rewalidacyjne organizowane w szkole lub poszukanie korepetytora dla dziecka z przedmiotu, z którym sobie nie radzi. Pomocą w nauce jest też dobra atmosfera panująca w domu, stwórz dziecku odpowiedni kącik do nauki, pomóż mu wygospodarować czas na naukę i przyjemności, dobra organizacja czasu pracy powinna pomóc w rozwiązaniu problemów z uczeniem się; Pomóż zrozumieć dziecku swoje uczucia, dużo rozmawiaj, by nie zamknęło się w sobie, nie zbywaj dziecka, bo „przecież nic się nie stało” Wzmacniaj w dziecku pewność siebie i poczucie własnej wartości Zadbaj o dobre nastawienie dziecka, dopinguj słowami „zobaczysz, dziś będzie lepiej”, „świetnie się przygotowałeś, na pewno dziś pójdzie ci dobrze” Naucz dziecko reakcji na agresję rówieśniczą, wytłumacz, że im więcej będzie się złościć, tym większą satysfakcję zafunduje swoim kolegom; Gdy to konieczne interweniuj w szkole i u rodziców agresora, wcześniej jednak uprzedź o tym swoje dziecko (maluch może wstydzić się, że rodzice za niego wszystko załatwiają lub spowodujesz w dziecku jeszcze większy strach, bo będzie obawiało się, że zdradził „kolegów” i uzna się go w szkolnym środowisku za „mazgaja” i „skarżypytę” przez którego reszta klasy ma kłopot) Zobacz jak ułatwić dziecku debiut szkolny! Zachęcamy do lektury artykułu o pierwszym dniu w szkolnych murach Podobne artykuły Wymioty u dziecka Wymioty nie są niczym przyjemnym – każdy z nas pewnie nie raz miał okazję się o tym … Pierwsze objawy ciąży Czy jesteś w ciąży? A skąd wiesz, że nie? Po czym poznać, że jesteś w ciąży? … Pierwszy miesiąc Rozwój fizyczny miesięcznego dziecka Wygląd dziecka zaraz po porodzie nie jest … Teatr Małego Widza Teatr z misją i pasją Panel informacyjny - pierwszy Panel informacyjny - drugi Ostatnio w galerii
„Kasia codziennie rano kurczowo trzyma się mamy. Bardzo chciała iść do szkoły, ale teraz płacze od miesiąca. Każdy poranek to dla wszystkich ogromny stres. Kasia mówi, że boli ją brzuch, kilka razy dostała gorączki. Podczas drogi do szkoły ciągle pyta, czy mama na pewno po nią przyjdzie. W szkole na każdej przerwie dopytuje się nauczyciela, czy mama będzie po szkole na nią czekała. Zachowuje się tak, jakby jej coś groziło”. „Janek zawsze był dzieckiem spokojnym i nieśmiałym. Lubi bawić się z kilkoma znajomymi, ale niechętnie nawiązuje nowe znajomości, zawsze miał kłopoty z odpowiadaniem na głos na lekcjach. Rodzice nie zauważyli jednak wcześniej niczego niepokojącego. Silna niechęć chodzenia do szkoły pojawiła się w połowie czwartej klasy”. Odmowa pójścia do szkoły, która pojawia się u naszego dziecka, jest trudnym rodzicielskim doświadczeniem. Nierzadko związana jest ze złością, strachem i poczuciem bezsilności ze strony rodzica. Zachowanie dorosłych jest niejednokrotnie bardzo skrajne – od lekceważenia sytuacji („nikt nie lubi szkoły”), do ulegania („jak posiedzi tydzień w domu, to nic się nie stanie”), przez zmuszanie połączone z karaniem („pójdziesz do szkoły, choćbym miała zawlec cię tam siłą”). To, co należy zrobić w takiej sytuacji, zależy najbardziej od tego, z jakim konkretnie zachowaniem mamy do czynienia. Dobra rodzicielska „diagnoza” jest punktem wyjścia do skutecznej pomocy dziecku. Najprościej można powiedzieć, że przyczynami odmowy chodzenia dziecka do szkoły są: wagarowanie, depresja, zaburzenia lękowe, zachowania buntownicze, a także szkolna przemoc. Depresja dziecięca (wycofywanie się z życia szkolnego połączone z rozdrażnieniem, narastającymi problemami z koncentracją u dziecka, snem czy jedzeniem) jest przyczyną blisko 15% przypadków odmowy pójścia do szkoły. Wymaga niezwłocznej i wielospecjalistycznej pomocy ze strony psychologów i psychiatrów. Bardzo często silna niechęć do szkoły wynika z tzw. fobii szkolnej. To zaburzenie, które jest, niestety, lekceważone przez rodziców i nauczycieli, a ma ono poważne konsekwencje, zarówno te krótkotrwałe jak i długotrwałe. Warto pamiętać, że fobia szkolna nie jest związana z samą szkołą. Stanowi typowy przykład fobii sytuacyjnej, gdy dziecko odczuwa lęk przed konkretnymi sytuacjami, które mogą się zdarzyć w szkole. Lęk ten manifestuje się zwykle, głównie u małych dzieci, bardzo burzliwymi symptomami psychosomatycznymi. U starszych dzieci i młodzieży lęk przybiera postać tak wysokiego napięcia i niepokoju, że dziecko odmawia wyjścia z domu. Z uwagi na niejednorodne objawy, fobia szkolna może być nieraz traktowana przez otoczenie jako upór, bunt, niezdiagnozowana choroba somatyczna lub symulacja. Przyczyny fobii szkolnej są różnorodne. Najważniejsze z nich to: lęk przed rozłąką z najbliższą osobą, tzw. lęk separacyjny – konieczność opuszczenia domu wywołuje objawy somatyczne i gwałtowny sprzeciw, który często skłania rodziców do odpuszczenia kolejnego dnia w szkole; mamy do czynienia z ogromnym poczuciem zagrożenia połączonym z obiektywnym jego brakiem. lęk społeczny, który oznacza nieradzenie sobie z sytuacją oceny społecznej, kiedy nauczyciele zwracają na dziecko uwagę, oceniają, krytykują lub w jakikolwiek sposób zagrażają jego samoocenie; dzieci takie są zakłopotane w sytuacjach społecznych, zazwyczaj charakteryzują się również posiadaniem prawidłowych relacji z wybranymi osobami (rodzice, kilku kolegów). W fobii szkolnej u dziecka występują: – lęk, panika, rozpacz przed pójściem do szkoły POWIĄZANE Z INFORMOWANIEM O TYM RODZICÓW; – objawy somatyczne: bóle brzucha, głowy, mdłości, duszności, itd.; – skargi na szkołę i kolegów, ale bez zachowań aspołecznych; Dziecko zgłasza chęć pójścia do szkoły, ale gdy nadchodzi czas, nie jest w stanie tego zrobić. Z kolei dzieci, które wagarują: – UKRYWAJĄ NIEOBECNOŚCI w szkole przed rodzicami; – nie odczuwają lęku przed pójściem do szkoły; – rzadko uskarżają się na dolegliwości fizyczne; – nie przejmują się nauką, przebywają po lekcjach poza domem; – są pod silnym wpływem rówieśników, często zachowują się aspołecznie. Na wystąpienie u dziecka fobii szkolnej ma wpływ wiele czynników. Należy do nich środowisko rodzinne, relacje dziecko-rodzic, środowisko szkolne, jak również konstrukcja psychiczna dziecka. W zależności od tego, który czynnik miał największe znaczenie w powstawaniu zaburzenia, leczenie nastawione jest na jego zmianę. Podłożem fobii szkolnej jest lękowy sposób myślenia o świecie, zazwyczaj mamy tutaj do czynienia z nadmiernie lękową postawą matki, z jej nadmiernym przywiązaniem do dziecka w opozycji do biernego bądź chłodnego ojca. Koniecznym jest wtedy psychoedukacja rodziców, terapia dziecka i matki (i ojca), zmiana postaw rodzicielskich. Nie można zapominać o środowisku szkolnym. Często specyficzna osobowość i postawa nauczyciela wobec konkretnego ucznia, jego negatywne nastawienie, połączone z brakiem akceptacji, ma dodatkowy negatywny wpływ na pojawienie się fobii. W takim przypadku współpraca na linii dom-szkoła jest niezbędna do poprawy sytuacji. Ogromne znaczenie w powstawaniu tego rodzaju kłopotów mają indywidualne cechy psychofizyczne ucznia. Najczęściej dotyka to dzieci zależne, które w kontaktach z innymi są mało atrakcyjne, podporządkowujące się. Indywidualna psychoterapia dziecka nastawiona jest wtedy na zmianę sposobu myślenia o sobie, podniesieniu samooceny, ale i nabyciu umiejętności, które pozwolą dziecku lepiej sobie radzić w sytuacjach dla niego trudnych. Wielkim błędem rodziców jest (niezależnie od przyczyny) uleganie dziecku i pozostawanie tej sytuacji samej sobie. Nie jest to rozsądne wyjście z wielu względów. Dziecko może przyzwyczaić się do skuteczności swojego oporu, co znacząco utrudnia rozwiązanie problemów. Dodatkowo uczeń, u którego podejrzewamy zaburzenia, nie poradzi sobie bez wielokierunkowej specjalistycznej pomocy. Myśląc o przyczynach niechęci do szkoły, łatwo można zapomnieć o ważnym i coraz częstszym zjawisku związanym z uzasadnionym lękiem przed przemocą w szkole. Ofiary takiej przemocy czują się bezradne, a jedynym wyjściem jest ucieczka od problemu, czyli odmowa pójścia do szkoły. Niestety, takie sytuacje są niejednokrotnie bagatelizowane przez dorosłych (zarówno rodziców jak i nauczycieli) i wzmacniają tym samym poczucie bezkarności sprawców i poczucie izolacji ofiar. Sytuacja oczywiście wymaga natychmiastowej interwencji, zależnej od konkretnej sytuacji, z jaką mamy do czynienia. Warto pamiętać, że sporadyczna niechęć do szkoły jest zjawiskiem normalnym, choć nigdy nie należy jej lekceważyć. To zawsze sygnał, że dzieje się z naszym dzieckiem coś, na co powinniśmy zwrócić uwagę. Co chce przez swoje zachowanie powiedzieć? Czy czuje się samotne? Ktoś mu dokucza w szkole? Jest niesprawiedliwie oceniane? Mamy zbyt wygórowane wymagania w stosunku do możliwości intelektualnych dziecka? A może problem tkwi w relacjach rówieśniczych, w kłopotach w ich nawiązywaniu. Czasami jest to związane z chwilowym zmęczeniem dziecka, które, przeciążone obowiązkami (a zdarza się tak wcale nierzadko), próbuje zasygnalizować nam swój stan. Zazwyczaj zmiana codziennego harmonogramu i zwrócenie większej uwagi na odpoczynek i zwykły relaks dziecka powoduje, że wszystko wraca do normy. Jak zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć, w związku z czym na koniec kilka wskazówek, aby zminimalizować możliwość wystąpienia takiego problemu: – słuchaj tego, co dziecko chce ci powiedzieć o szkole, interesuj się kolegami, nauczycielami, a nie tylko stopniami; – reaguj na wszystkie niepokojące sygnały, jeśli nie wiesz, co robić, zapytaj psychologa dziecięcego; – bądź blisko swojego dziecka, codzienne na nowo buduj jego poczucie wartości; – rozmawiaj z nauczycielem, nie traktuj wywiadówek jako straty czasu; – nie zapominaj o wadze odpoczynku, snu i relaksu w prawidłowym rozwoju dziecka; – patrz realistycznie na swoje dziecko – wspieraj i motywuj, ale pamiętaj, że wygórowane wymagania powodują niechęć do działania i niestabilną samoocenę; – zachęcaj do sukcesu, ale ucz dziecko radzić sobie z porażkami; – nie bój się prosić o pomoc, często szybka reakcja zapobiega nawarstwiającym się problemom.
co powiedzieć rodzicom żeby nie iść do szkoły